sobota, 9 stycznia 2010

Miszo

Gdy pojawiłem się w Węgorzewie, on już tu był. Znał moje obejście lepiej niż ja sam.
Czujny, nieduży, szarawy, więcej go było słychać, niż widać. Prezent po poprzednim właścicielu, który się go pozbył z lekkim sercem, a którego pewnie on nigdy nie zapomniał. Nieufny do obcych, obszczekiwał mnie przez dwa tygodnie i uciekał od dotyku ...
Z czasem zaakceptował mnie, i wtopił mi się w krajobraz domu. Potrafił cieszyć się i smucić, i choć czasami mnie wkurzał swoim zachowaniem, to więcej dawał radości.
Zdecydownie więcej dawał radości...

Pies potrafi kochać bezinteresownie, jak dziecko z ufnością.
Doświadczyłem tego.
A człowiek ?
Człowiek jest odpowiedzialny za to co oswoił.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz