środa, 29 czerwca 2011

Odpust


Kościół w Węgorzewie ma swoich patronów, św. Piotra i św. Pawła.I jak co roku 29 czerwca odprawiana jest tego dnia msza odpustowa. Dla wielu ludzi przyjście do otwartego kościóła, w zwykły dzień tygodnia jest dość niezwykłe. Łamie to pewną niedzielną rutynę. A mimo to kościół w Węgorzewie wypełnia się...


Najbardziej z tego dnia cieszą się oczywiście solenizanci, tacy jak ja (Piotr), albo ksiądz proboszcz (Paweł)..

wtorek, 28 czerwca 2011

Białe noce


Okna mojej sypialni wychodzą dokładnie na północ i dlatego prawie nigdy nie zagląda do nich słońce. Chyba, że jest to czerwiec, czas przesilenia letniego. Przez siedem kolejnych dni (21-27 czerwca) słońce zachodzi u nas o tej samej godzinie 21.33 i w praktyce przez całą noc na północy widać poświatę.
Na południu Polski dzień jest prawie o godzinę krótszy i trudno mieszkającym tam zrozumieć, że u nas na Pomorzu jest tak długo jasno. Ci którzy byli w Szwecji lub Norwegii wiedzą, że są tam na północy miejsca w których słońce nie chowa się za horyzont. Nie ma nocy i to jest jak prawdziwa magia.
Dziś jednak zaczynamy wracać na południe, słońce zaszło już minutę wcześniej o 21.32 

czwartek, 23 czerwca 2011

Procesja pod lipami


Boże Ciało w Węgorzewie jest obchodzone tradycyjnie z procesją, która przechodzi od kościoła św.Piotra i Pawła do przydrożnego krzyża. Po drodze mija się cztery ołtarze, które przygotowują corocznie te same rodziny.

I każdy ołtarz jest inny.

I choć tak jak w mieście, ołtarze przyozdobione są młodymi brzózkami, to nie widziałem, by były one u nas ogałacane z gałęzi, tak jak to się dzieje np. w Koszalinie.

W tym roku razem z Markiem szliśmy na przodzie niosąc dwie kościelne chorągwie. Łopotał nimi wiatr i mieliśmy trochę kłopotu, aby je utrzymać wysoko przed sobą. Na mojej dostrzegłem wyhaftowaną datę 21 czerwca 1986, co uzmysłowiło mi, że mamy właśnie okrągłą 25 rocznicę wybudowania kościoła w Węgorzewie.   

środa, 22 czerwca 2011

Pętla czasu


Sto lat temu w 1911 mój pradziadek Piotr wyjechał ze swymi dziećmi z Rzetni, z miejscowości  w której żyła jego rodzina od pokoleń. Trafił do Honigern pod Oleśnicą, skąd jego syn a mój dziadek powrócił do Kępna po zakończeniu I wojny światowej.
Gdy wczoraj zabierałem ostatnie meble z jego mieszkania w Kępnie niespodziewanie znalazłem się znów w Rzetni, z którą nasze kontakty zerwały się dawno temu. Paradoksem jest fakt, że mamy tak samo z pradziadkiem na imię, więc po stu latach w 2011 r  Piotr zakończył to co Piotr zaczął. 

poniedziałek, 20 czerwca 2011

Ikona Górnego Śląska


Ikoną Górnego Śląska jest dla mnie NIKISZOWIEC. Górnicze osiedle które było tłem dla wielu filmów Kazimierza Kutza  ("Sól ziemi czarnej", "Perła w koronie").

I dziś, gdy mieliśmy tylko jeden dzień, aby pokazać naszemu przyjacielowi z Pomorza śląskie klimaty, wybór padł właśnie na to kultowe miejsce. Mieliśmy jednak wyjątkowego farta, bo udało nam się poznać rodowitych Ślązaków, którzy ugościli nas w Centrum Aktywności Lokalnej.

A, że od obecny Śląsk łamie stereotypy i  ma niesamowity potencjał, świadczy o nim ta galeria, która została stworzona w Szybie Wilsona.

Miejsce tworzą ludzie, a na Śląsku widać, że tworzą je ludzie którzy kochają swoje miasta. Czas na pewno nie zatrzymał Nikiszowca w maraźmie, czas podarował mu drugie życie.

sobota, 18 czerwca 2011

Fan

Znaną osobą w naszej miejscowości jest Pan Władek. Choć ma poważne problemy ze wzrokiem, to świetnie potrafi poruszać się po Węgorzewie (chyba, że ktoś nagle zaparkuje samochód  na jego trasie).
Gdy od listopada w Radiu Koszalin zaczęto puszczać nagrania "Złotego Dukata", stał się on wytrwałym słuchaczem coniedzielnej Ludowej Listy Przebojów. Czasami zdarza mi się wyjechać i nie słucham listy, ale wtedy po powrocie wystarczy, że spotkam go pod sklepem i zapytam:
"To jakie miejsce mieliśmy w niedzielę Panie Władku?"
"Szóste! Coś słabo w tym tygodniu było", albo jak ostatnio "Pierwsze, bardzo dobrze! Złoty Dukat był na pierwszym miejscu" 

Prawdziwy fan ! 

środa, 15 czerwca 2011

Angaż dla Koszałka Opałka

Do naszej świetlicy zawitały dziś dzieci ze szczeglińskiej podstawówki z występami w ramach projektu "Ekomomiści z charakterem". Ten niezwykły projekt łączy ekonomię z postaciami z bajek, które dodatkowo  występują w charakterze kukiełek. W brodę sobie pluję, że nie zabrałem kamery, aby nakręcić ich występy.

Na koniec czekała na mnie niespodzianka, bo oto jedna z kukiełek zwróciła się do mnie jako sołtysa z podaniem tej treści:
"Zwracam się z prośbą o przyjęcie mnie do pracy na stanowisko asystenta redaktora bloga. Pomagałbym Panu Sołtysowi w redagowaniu artykułów do Bloga Sołtysa. Przed wiekami byłem kronikarzem na dworze króla Błystka, dzięki czemu po dziś dzień wszyscy pamiętają historią o krasnoludkach i sierotce Marysi."
Koszałek Opałek 

Reportaż o Węgorzewie

Dziś o godz. 20.30 "Radio Koszalin" nada reportaż o otwarciu lapidarium w Węgorzewie zrealizowany 5 czerwca. Można będzie na spokojnie usłyszeć to,co powiedzieli dziennikarzom byli niemieccy mieszkańcy naszej miejscowości.

Zapraszam:)

wtorek, 14 czerwca 2011

Przykurzony Szczecin


Ostatnie dwa dni spędziłem nie w Rzymie na Placu św.Piotra, a w Szczecinie.I choć mam spore przerwy w moich wizytach w tym mieście, to zawsze zaskakuje mnie fakt, że tam prawie nic się nie zmienia. Tak jak by czas stanął. 

Mam wrażenie, że w niektórych dziedzinach jest nawet gorzej. No bo czym tłumaczyć fakt, że w ścisłym centrum starówki, na Placu Orła obok katedry, nie ma nawet lokalu, gdzie można by usiąść przy kawie. A za wejście do katedry, trzeba zapłacić 4 zł!! 

W Zamku Książąt Pomorskich, jakiś marny sklepiczek z turystyczną tandetą i lalkami w strojach krakowskich ?! Co ma piernik do wiatraka?

Stare lipy pachną pewnie podobnie jak przed wojną. Szkoda tylko, że starych secesyjnych kamienic nikt nie remontuje.

I patrząc z wieży bazyliki św.Jakuba na fantastyczną panoramę miasta, można ulec złudzeniu, że nie jest aż tak źle. Ale to tylko złudzenie, bo z wysokości 53 metrów kurzu nie widać.

sobota, 11 czerwca 2011

Nasze trzecie "Siemionalia"

 To już trzecia nasza wizyta na "Siemionaliach" w Rosnowie.
 Nasza ekipa bawiła się na całego z Edwardem Hulewiczem.
Choć nie ma już Siemiona na "Siemionaliach", to pewnie uśmiecha się w niebie, gdy widzi jak ludzie nadal potrafią wspólnie śpiewać i grać.

piątek, 10 czerwca 2011

Sukces = 1427,88


1427,88 zł - to kwota jaką udało się nam zebrać w Węgorzewie, podczas zbiórki publicznej na rzecz budowy lapidarium. Dla mnie ważna była każda kwota ofiarowana i ważne było też to, że mieszkańcy solidarnie dom po domu wrzucali do puszek. To dzięki Paniom Wiesi, Gieni, Basi i Kamili z Rady Sołeckiej, udało się uzyskać taki efekt.
Dziękuję wszystkim za wsparcie !

czwartek, 9 czerwca 2011

Dom pod krawatem


Tuż przed Sianowem przy głównej drodze stoi "Gościeniec pod Kłosem". Setki kierowców którzy go mijają, nie mają pojęcia, że w jego środku mieszkają ludzie związani z teatrem. Wszystko to dzięki Rodzinie Bilczaków, która była związana z gdańskim Teatrem "Wybrzeże".Wczoraj i przedwczoraj mieliśmy okazję być ich gośćmi w ramach szkolenia z turystyki.
Nie wiem, czy wiele zapamiętam ze szkolenia, ale widok dziesiątków krawatów pod sufitem zapadł mi najbardziej w pamięć.

wtorek, 7 czerwca 2011

Leap of Faith



Horst Drewke opowiedział mi dziś o ludziach, którzy mieszkali w moim domu, a ja opowiedziałem jemu o planach oczyszczenia wiejskiego stawu.

Dowiedziałem się od Horsta, że i u mnie stał taki jak na zdjęciu szachulcowy dom właścicieli. Został on jednak rozebrany, natomiast jego dom rodzinny szczęśliwie ocalał.

Nasze pożegnanie z  mieszkańcami Vangerow było symboliczne, bo przez te wszystkie dni towarzyszył nam upał. W momencie, gdy wychodziliśmy po raz ostatni z cmentarza, zaczęło grzmieć i pojawił się ulewny deszcz, którego wszyscy byli już spragnieni.

I wtedy przypomniał mi się ten film  z 1992 r - "Leap of Faith", który kończy się ulewnym deszczem po długiej suszy ( powinno się go tłumaczyć jako "Krok wiary", choć u nas znany jest jako "Cudotwórca").
Bo najważniejsze jest by zrobić z wiarą pierwszy krok - deszcz przyjdzie sam, we właściwym czasie.

poniedziałek, 6 czerwca 2011

Polsko-niemiecka "Rosamunde"

Dobrze jest mieszkać na wsi, jeśli ma się wielu przyjaciół, bo wtedy nie ma problemu, aby wspólnie pobiesiadować przy stołach. Nigdy jeszcze tylu gości nas nie odwiedziło nas w domu na raz. To ekscytujące doświadczenie, takie prawdziwe garden party.
Po wczorajszej imprezie dochodzę powoli do siebie, tyle było emocji.
Chyba najlepiej zajrzeć na Youtube, gdzie właśnie wrzuciłem filmik z naszej świetlicy.

niedziela, 5 czerwca 2011

Węgorzewskie pojednanie


Dziś celebrowaliśmy to, nad czym pracowaliśmy rok czasu. 


Przyjechały dwie grupy gości z Niemiec, łącznie 24 osoby.


Na białym marmurowym krzyżu, który stoi w centrum lapidarium, są dwa imiona noworodków, które zmarły w 1897 roku. Jedno z nich miało dwa tygodnie, drugie dwa miesiące. Pomimo tylu lat wciąż możemy sobie wyobrazić, jakim ciosem dla ich rodziców była ta strata.


Nasza biesiada polsko - niemiecka odbyła się przy wspólnych stołach, ze śpiewem i akordeonem. No bo jak tu nie zaśpiewać, gdy mamy zespół, który od pół roku ćwiczy po niemiecku "Rosamunde".


A potem był obiad w plenerze, w cieniu węgorzewskich drzew........


Powiem szczerze, zaskoczyły mnie miło te dzieciaki z wioski, które specjalnie przyjechały pomachać na do widzenia i cierpliwie czekały do odjazdu niemieckiego autobusu.
I jeszcze jedna refleksja, ci którzy siedzieli w tym autobusie, gdy w 1945 opuszczali Węgorzewo, musieli być właśnie w takim samym wieku jak te dzieci.    

sobota, 4 czerwca 2011

Czekamy ...


Kwiaty maszerują do wazonów.

Wieczorne światło ozłaca żeliwne płyty, które dziś trafiły na swe miejsca.

A my czekamy na gości.

piątek, 3 czerwca 2011

Herzlich Willkommen !



Dziś dołączyli do nas polski malarz mieszkający w Nowym Jorku, który pomógł nam zamontować biały marmurowy krzyż.

I Pan Sławek, który tydzień temu kupił działkę budowlaną w Węgorzewie. Oczyścił z rdzy i zakonserwował dwie żeliwne płyty, które znaleźliśmy na cmentarzu.

Mamy też dzięki Beacie i Pani Wioletcie już gotową salę na spotkanie polsko- niemieckie.
Bo goście, tuż, tuż !

czwartek, 2 czerwca 2011

Jak na górskiej rzece ...

Wszystko nagle przyspiesza i wiele rzeczy zaczyna dziać się naraz.
Na rzece górskiej coś takiego oznacza dla kajakarza zbliżanie się do bystrza lub slapu. Trzeba podejemować szybko nowe decyzje i nie ulegać lękowi. Trzymając kurs walczy się z rzeką, która swą prędkością i łoskotem chce nas przestraszyć.

I nas też porywa dziś wir spraw np. zbiórka publiczna na rzecz lapidarium.

Montaż tablicy polsko - niemieckiej na pomniku.

Pomoc węgorzewskich dziewczyn przy czyszczeniu świeczników do dekorowania sali.


Próba muzycznej oprawy na uroczystą mszę, którą przygotowuje "Złoty Dukat"............
............, że o 4-godzinnych  zakupach w Koszalinie, koszeniu trawy i liście z Niemiec (na który trzeba odpowiedzieć) nie wspomnę!

środa, 1 czerwca 2011

Lapidarium staje na nogi


Dziś był ważny dzień - kamieniarze ustawili płyty na postumentach. Robili to fachowo, ustawiając nagrobki na stalowe bolce i klejąc je specjalnym klejem.
Teraz dopiero w pełni widać, jak piękne są te rzeźbione w piaskowcu pomniki. I pomyśleć, że czekały one wywrócone i przysypane ziemią prawie czterdzieści lat, aby znów pokazać swe niezwykłe detale.

My pracujemy na cmentarzu, a na drodze w Węgorzewie zaczęła pracę ekipa remontująca nawierzchnię.
Oni zostawiają swój ślad, a my swój...