środa, 22 września 2010

Dzień bez samochodu


Trzeci już raz brałem udział w "Dniu bez samochodu" organizowanym w miastach całej Europy.
Koszalin to chore miasto, gdzie dominują samochody, a piesi są w pogardzie. Tzw. rynek to skrzyżowanie dwóch czteropasmówek, z przelewającym się strumieniem samochodów. I tylko raz do roku, można właśnie w ten dzień mieć frajdę jazdy pełną szerokością ulicy Zwycięstwa na rowerze. Proszę sobie wyobrazić jazdę po rondzie Solidarności, gdzie nagle są same rowery.
Świat nagle wypiękniał i tak by trwał nadal, gdyby tylko ludzie dokonywali wyborów nie według tego co łatwiej zrobić, tylko według tego co można zrobić mądrzej.

2 komentarze:

  1. W tym roku miał się zacząć proces stopniowego zamykania centrum dla ruchu samochodowego (bodaj z wyłączeniem autobusów), ale wiceprezyden, który koordynował ten projekt odszedł ze stanowiska. Niedługo wybory i to my mieszkańcy wybierzemy ludzi, którzy będą stanowili o naszym mieście. Wybierzmy więc mądrze.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieję ,że ten chory projekt nie zostanie wprowadzony w życie. Koszalin jest już wystarczająco "zakorkowany" . Lepiej skupić się na stworzeniu infrastruktury ścieżek rowerowych - takich prawdziwych , a nie namalowanych.

    OdpowiedzUsuń