piątek, 5 czerwca 2015

Wiejska metafizyka

Odkąd mieszkam w Węgorzewie skończyły się moje problemy z procesją Bożego Ciała. Nigdy nie czułem się dobrze na takiej procesji w mieście, idąc w tłumie anonimowych ludzi.
Tu każdy zna każdego i wie jak nazywają się rodziny budujące jeden z czterech ołtarzy.
Według mnie, dobra wspólnota nie powinna być anonimowa.
Idąc pod wiatr z kościelnym sztandarem, wiem kto idzie z krzyżem na przodzie (Kuba), wiem kto idzie z drugim sztandarem obok (Tomek). Wiem też, że za mną sypię kwiaty Ola (córka Agaty) i Dominika (córka Justyny).
Wiem, że nie jestem tu przypadkiem ....

4 komentarze:

  1. Ha! A moje dziecko ma już wiejskie nawyki i w mieście mówi np. "jaki ładny domek - kto tu mieszka?" - bo u nas wie już dobrze kto w którym domku;) I to jest piękne;) Choć jakotzw. element napływowy będę już na zawsze "nowa";) jak moja Sąsiadka, która mieszka już u nas ponad 30 lat;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie martw się, bo gdybyś mieszkała na Górnym Śląsku to dopiero trzecie pokolenie uznają za tutejszych.

      Usuń
  2. Chwilę mieszkałam w mieście.... I tak zapragnelam wrócić do swojej wsi.....a tu po 10 -ciu latach, tak obco.... Tak inaczej. Dzieci na Facebooku, świetlica pusta, nikt z nikim przy płocie nie rozmawia.... To inna wieś ale jednak moja....

    OdpowiedzUsuń