sobota, 30 lipca 2011

7 km do Czech

Cztery dni poza domem, a wydaje się, że nie było nas kilkanaście dni. 
Dlaczego?
Chyba dlatego, że im wolniej podróżujemy, tym głębiej zapadają w nas kolory i smaki. Czas rozciąga się wtedy i zaczynamy chłonąć całym sobą to co nas otacza.


Nie byliśmy przecież daleko, a mimo to czujemy jakbyśmy przez ten czas podróżowali po innym kraju.


A może dlatego, że każde miejsce ma swoją opowieść, tylko trzeba czasu, żeby ją dostrzec. Tak jak ta zwyczajna fontanna w Bobolicach, przy której dzieciaki urządzają sobie wyścigi.


A może dlatego, że udało się nam przekroczyć próg i trochę wejść w inną rzeczywistość. Tak jak w tej pięknej cerkwi w Białym Borze, którą wyśnił sobie Nowosielski.


A może dlatego, że spotykaliśmy niezwykłych ludzi w zwykłych miejscach. Tak jak ten sympatyczny kolejarz z małej stacyjki w Iwinie, który maluje i ... pisze ikony.

3 komentarze:

  1. Witam!
    Piękna przygoda!
    Wiem coś o tym - sam kiedyś zjeździłem "pół" Polski rowerem (raz nawet zaniosło mnie do Wiednia...).
    Wiele można zobaczyć niewielkim kosztem - a frajda jaka!!!
    Teraz rowerkiem jedynie do pracy pomykam kiedy deszcz nie pada... i czekam kiedy moje Skarby podrosną i same pedałować będą - bo rowery dwa, a Skarbów troje...
    Pozdrawiam - Kordian z Zyfertowego Młyna

    OdpowiedzUsuń
  2. Taki młyn to piękna sprawa...
    Pozdrawiamy serdecznie Zyferytowy Młyn znad morza z Pomorza :)

    OdpowiedzUsuń
  3. szkoda, że nie jest mój...
    ale jak puszczę totka i wygram, to...
    Pozdrawiam i dzięki za odwiedzimy u mnie! Kordian

    OdpowiedzUsuń