Wczoraj wybrano papieża. Media podały informację w świat.
Internet zaczyna to konsumować i komentować.
Ludzie którzy nie mają nic wspólnego z kościołem, wypowiadają się na ten temat, tak jakby chodziło o ich znajomego z pracy. Stawiają oceny po kilku wypowiedzianych słowach, opisują wyczytane w Wikipedii teksty o współpracy z wojskowym reżimem. Choć nigdy nie byli w Argentynie, już wszystko wiedzą o realiach tamtej polityki....
Zastanawiam się, skąd jest w tych ludziach tyle jadu, tyle chęci obrzucenia kogoś błotem ?
Dlaczego jako niewierzący interesują się tym tematem ?
Co jest powodem furii, która przebija z ich postów ?
Co chcą zakrzyczeć ?
Co sobie w ten sposób kompensują ?
Bardzo trafne spostrzeżenia Panie Piotrze! Z większości komentarzy pod artykułami dot. kardynała Bergoglio, obecnie papieża Franciszka, wprost wylewa się nienawiść. I naprawdę, ciężko to jakoś racjonalnie wytłumaczyć. Zwłaszcza, że większość komentujących o nazwisku Bergoglio usłyszała 13 marca wieczorem (myślę, że podobnie jak o rządach wojskowych w Argentynie z przełomu lat 70-tych i 80-tych). Początkowo sądziłem, że właśnie w ten sposób uwidaczniają się postawy "antyklerykalne" tak ostatnio modne w naszym "nowoczesnym" społeczeństwie. Ale to nie to. W końcu każdy ma prawo wyrazić swoje zdanie bez względu na to jak ukierunkowane poglądy wyraża. Różnorodność myśli i możliwość ich prezentowania to jeden z największych skarbów jakie posiadamy! Tutaj mamy zwyczajnie do czynienia z brakiem kultury, "e-odwagą" pozwalającą anonimowo obrażać i pomawiać innych. Można to ostatecznie(!) tłumaczyć chęcią zaistnienia w sieci, wirtualnego dowartościowania samego siebie, młodym wiekiem piszących czy nieumiejętnością prowadzenia merytorycznej dyskusji. W końcu tam gdzie zaczyna brakować argumentów pojawia się agresja. Szczególnie smuci jednak postawa niektórych "ekspertów" komentujących decyzje konklawe. W jednej ze stacji informacyjnych, gość programu - w kilka godzin po pojawieniu się białego dymu nad Kaplicą Sykstyńską - z pasją atakował nowo wybranego papieża, próbował wykazać jak bardzo wspierał on ówczesny reżim. Jednak na prośbę prowadzącego o przybliżenie widzom postaci gen. Vidala (kluczowej dla poruszanej kwestii) i jego rządów, odpowiedział milczeniem i błyskawiczną zmianą tematu. Tym samym udowodnił, że swoje tezy opiera co najwyżej na pobieżnej wiedzy zaczerpniętej naprędce z Wikipedii i wiadomości wyłuskanych z medialnego szumu. Swoją drogą, Horacio Verbitsky - ten, który w swojej książce oskarżył kardynała Bergoglio o współpracę z rządami generałów - sam był członkiem lewicowej organizacji terrorystycznej Montoneros odpowiedzialnej za śmierć wielu niewinnych osób. Szkoda, że o tym jakoś się nie wspomina...
OdpowiedzUsuńProszę mi wybaczyć nieco przydługi post,
Pozdrawiam,
Kamil Górczyński
Dziękuję za ten post, bo to dla mnie ważny sygnał, że są ludzie podobnie myślący i odczuwający jak ja.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o Wikipedię, to kiedyś znalazłem ciekawy artykuł, który w idealny sposób wykazywał różnice między encyklopedią i Wikipedią.
O ile w encyklopedii kryterium podstawowym jest prawda, o tyle autorzy Wikipedii zamiast prawdy posługują się prawdością.
Wikipedia często jest miejscem wojny informacyjnej, gdzie dobór treści jest selektywny i przez to subiektywny.