czwartek, 2 czerwca 2011

Jak na górskiej rzece ...

Wszystko nagle przyspiesza i wiele rzeczy zaczyna dziać się naraz.
Na rzece górskiej coś takiego oznacza dla kajakarza zbliżanie się do bystrza lub slapu. Trzeba podejemować szybko nowe decyzje i nie ulegać lękowi. Trzymając kurs walczy się z rzeką, która swą prędkością i łoskotem chce nas przestraszyć.

I nas też porywa dziś wir spraw np. zbiórka publiczna na rzecz lapidarium.

Montaż tablicy polsko - niemieckiej na pomniku.

Pomoc węgorzewskich dziewczyn przy czyszczeniu świeczników do dekorowania sali.


Próba muzycznej oprawy na uroczystą mszę, którą przygotowuje "Złoty Dukat"............
............, że o 4-godzinnych  zakupach w Koszalinie, koszeniu trawy i liście z Niemiec (na który trzeba odpowiedzieć) nie wspomnę!

2 komentarze:

  1. W dobrej rzece jesteście! Można płynąć bez walki z nurtem. Pozdrawiam i gratuluję!

    OdpowiedzUsuń
  2. Na rzece górskiej cała frajda polega na walce z nurtem. Może dlatego teraz akceptuję trudności jako ważny element życia. A jeśli chodzi o rzekę, to jej nie mamy, ale było tu kiedyś jezioro w którym żyły węgorze. Jezioro znikło, ale coś pozostało, jakiś genius loci :)

    OdpowiedzUsuń