wtorek, 28 czerwca 2011
Białe noce
Okna mojej sypialni wychodzą dokładnie na północ i dlatego prawie nigdy nie zagląda do nich słońce. Chyba, że jest to czerwiec, czas przesilenia letniego. Przez siedem kolejnych dni (21-27 czerwca) słońce zachodzi u nas o tej samej godzinie 21.33 i w praktyce przez całą noc na północy widać poświatę.
Na południu Polski dzień jest prawie o godzinę krótszy i trudno mieszkającym tam zrozumieć, że u nas na Pomorzu jest tak długo jasno. Ci którzy byli w Szwecji lub Norwegii wiedzą, że są tam na północy miejsca w których słońce nie chowa się za horyzont. Nie ma nocy i to jest jak prawdziwa magia.
Dziś jednak zaczynamy wracać na południe, słońce zaszło już minutę wcześniej o 21.32
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
W pierwszym czerwcu po przyjeździe z Krakowa, co noc się zdumiewałam jasnością za oknem. Miałam wrażenie, że równocześnie, na dwóch krańcach nieba, widzę poświatę słońca, zachodzącego i wschodzącego. Ciężko się było przyzwyczaić. Zdecydowanie wolałam smolistą czerń nocy listopadowych.
OdpowiedzUsuńMasz piękne okna.
Pozdrawiam!
Zazdroszczę :(
OdpowiedzUsuńPrzyjechałaś z Krakowa, a Michał przeniósł się z Węgorzewa do Krakowa :)
OdpowiedzUsuń