Dziś celebrowaliśmy to, nad czym pracowaliśmy rok czasu.
Przyjechały dwie grupy gości z Niemiec, łącznie 24 osoby.
Na białym marmurowym krzyżu, który stoi w centrum lapidarium, są dwa imiona noworodków, które zmarły w 1897 roku. Jedno z nich miało dwa tygodnie, drugie dwa miesiące. Pomimo tylu lat wciąż możemy sobie wyobrazić, jakim ciosem dla ich rodziców była ta strata.
Nasza biesiada polsko - niemiecka odbyła się przy wspólnych stołach, ze śpiewem i akordeonem. No bo jak tu nie zaśpiewać, gdy mamy zespół, który od pół roku ćwiczy po niemiecku "Rosamunde".
A potem był obiad w plenerze, w cieniu węgorzewskich drzew........
Powiem szczerze, zaskoczyły mnie miło te dzieciaki z wioski, które specjalnie przyjechały pomachać na do widzenia i cierpliwie czekały do odjazdu niemieckiego autobusu.
I jeszcze jedna refleksja, ci którzy siedzieli w tym autobusie, gdy w 1945 opuszczali Węgorzewo, musieli być właśnie w takim samym wieku jak te dzieci.
Może wrzucisz sprawozdanie do kroniki wydarzeń bo straszy tam jeszcze Św. Mikołaj a tyle sie dzieje w Węgorzewie.
OdpowiedzUsuńJak ktoś szuka dziury w całym to zawsze znajdzie, trzeba było przyjechać i zobaczyć a uzupełnienie jest w blogu sołtysa ,a ja tam byłem zupę jadłem wino piłem i trochę koślawo pobajdurzyłem ze starymi Niemcami,a i tutaj nie kadzę bo kadzidło i mirrę zostawiam mędrcom ale impreza się udała na 102/"rudy"/i to jest prawda tam gdzie zgoda tam się dużo rzeczy udaje
OdpowiedzUsuńBardzo wiele się ostatnio działo i faktycznie trzeba coś wrzucić do Kroniki wydarzeń. Tak się przyzwyczaiłem do pisania bloga, że zapominam dograć coś na główna stronę.
OdpowiedzUsuń