niedziela, 2 stycznia 2011

Uśmiech Tischnera

Są książki, które można przeczytać w jeden dzień, tylko po co ? Lepiej delektować się nimi jak najdłużej. Tak właśnie było z gawędami o księdzu Tischnerze - dawkowałem sobie tę lekturę przez cztery dni.
Moje osobiste odkrywanie Tischnera zaczęło się w 1996 r, gdy przeczytałem książkowy zapis jego rozmów o katechizmie z Jackiem Żakowskim. Czułem wtedy, że mówi o tym czego ja sam doświadczam, a nie potrafię wyrazić słowami. Miał niezwykły dar ujmowania trudnych rzeczy w kilku słowach, a to co mówił zapadało w serce. Łączył w sobie mądrość profesora filozofii, z radością górala z rodzinnej Łopusznej.

Do jego ulubionych opowieści należała historia, która najpewniej pochodziła z okresu stalinowskiego:

Pewnego razu do Łopusznej przyjechał agitator, żeby przekonywać ludzi, iż Boga nie ma. Gadał długo, podawał rozmaite argumenty i wydawało mu się, że zasiał wśród słuchaczy wątpliwości.
Kiedy przyszło do pytań, jeden z chłopów podniósł rękę. "Panie , pięknieście nam to wszystko opowiedzieli. Wygląda, że macie rację. Ale powiedźcie nam teraz: dlaczego nie ma gwoździ w spółdzielni ?" 
Agitator, trochę zaskoczony, zaczął wyjaśniać, skąd się wzięły trudności z gwoździami. Szło mu coraz lepiej i znów wydawało mu się, że zebranych przekonał.   
Wtedy wstał ten sam chłop i mówi: "Panie pięknieście nam to opwiedzieli. Wygląda, że macie rację. A teraz ja wam coś powiem: gwoździe w spółdzielni są !" 

2 komentarze:

  1. Refleksja....

    A co jest bezwzględne? Józek-Parmenides pado: byt. Nieprowda! Ino to jedno jest bezwzględne: dobro! Dobro jest jedno, ino mo wiele nazw - roz nazywo się rozumym, roz myśleniem, roz cnotom, a roz Bogiem. Usuń nazwy, a wycujes dobro. W tym miejscu Jędrek-Sokrates mo prowde, a nie Józek-Parmenides! Bo Jędrek pado: dobro, a Józek: byt. Nie o to idzie, co jest, ino o to, co dobre jest. A jak mylące sóm słowa, to weźcie taki przykłod. Godos: Jaś jest opity, Jaś jest podpity, Jaś jest przynapity, Jaś jest napity, Jaś jest zapity. Cym sie róźni opity od podpitego, przynapity od napitego, zapity od opitego? Jakbyś tego sóm nie przezył, to byś nie wiedzioł. A z rozumowaniem podobnie. Pitek godo: dursztynianie to kłamcy. Ale ón sóm jest z Dursztyna. No to powiedzcies teroz, cy prowde pedzioł, cy skłamoł? Jak prowde pedzioł, to nie syćka dursztynianie sóm kłamcy, bo ón jest wyjątek, a jak nieprowde pedzioł, to znacy, ze prowde pedzioł. I jak się tu połapies? I tak to było. Trzók nasyk mędrców nad Dunajcy siadowało, koło nik chmara ciekawyk, a po drugiej stronie wody paradne dziywki chodziyły: Marysia Zapiórkowsko, Zośka Michalik, Halina Rajska, Marysia Białoń, Halina Mrugała, no i jakzeby inacej, Roma Kysiak tyz, ze
    inksych nie wspomne. A óni se ino ku nim gwizdali abo se palcami pokazowali, a nicego słowami nie nazywali. I tak to ucyli sie tego, co bezwzględnie dobre. * * *

    / J.Tischner "Historia filozofii po góralsku" /

    OdpowiedzUsuń