Zawsze podobały mi się polskie kolędy i ciągle mam niedosyt ich śpiewania.
No, bo w grudniu przed Bożym Narodzeniem ich śpiewać jakoś nie wypada, a potem święta mijają jak z bicza strzelił i już nie ma tego entuzjazmu w narodzie. Co ciekawe do 2 lutego śpiewanie kolęd jest dozwolone w kościołach, ale jakoś specjalnie się tego nie wykorzystuje.
Ale co z "pasterzami", którzy sobie chodzą zimą po Węgorzewie i nie mogą wyśpiewać się do woli ?
Warto pamiętać, że ten który chce - sposób znajdzie. Niewiele przecież potrzeba: wystarczy zebrać muzykantów, wydrukować śpiewniki i zaprosić chętnych.
Jak pomyślał tak zrobił....
Zabrzmiało ostatni raz w tym roku 18 (!) kolęd.
Na kolędowaniu spotkało się kilku muzyków i kilkunastu sympatyków.
Melduję, że jest w narodzie potencjał na śpiewających pasterzy !
Świetnie! Dobrze pomyślał i dobrze zrobił. Potencjał jest w narodzie, ale trzeba czasem tej iskry, co rozpali...Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńRogate Owce także mile będą widziane w stajence ...
UsuńŚwietny pomysł! Kolędy piękne, a kolędowanie - bardzo udane! Ci, którzy byli - wiedzą, a Ci, których nie było - niech żałują.
OdpowiedzUsuńDziękujemy za zaproszenie!
Joanna z Helenką
W przyszłym roku liczę na wasz rodzinny kwartet :)
Usuń