Dziś na próbie zespołu zaskoczył mnie Tomek, który przyznał się, że pierwszy raz skosztował kutii. Dla mnie jest ona na święta czymś tak naturalnym, jak pączki na Tłusty Czwartek.
Kutia wywodzi się ze wschodu, gdzie na Boże Narodzenie musi znaleźć się obowiązkowo na stole. Jedzą ją Ukraińcy, Białorusini, Litwini i ci Polacy, którzy wywodzą się z Kresów. Co ciekawe choć mówią oni innymi językami i w różnym terminie obchodzą święta, to kutia jest dowodem jakiejś odległej ich wspólnoty, która musiała być dość mocno z sobą zżyta.
Moja Babcia Lwowianka, choć los ją rzucił do Wrocławia, zawsze przygotowywała świąteczną kutię, więc i moja Mama robi ją co roku.
Oto jej prosty przepis na kutię:
Składniki:
1.Pszenica oczyszczona z łusek 0,5 kg
2.Mak 0,5 kg
3.Miód 1 szklanka
4.Rodzynki 10 dkg
5.Migdały 10 dkg
6.Orzechy 10 dkg
7.Skórka pomarańczowa (kandyzowana) 5 dkg
8.Cukier waniliowy.
Przygotowanie:
Pszenicę namoczyć 10 min. Przepłukać i zalać wodą. Gotować na małym ogniu z dodatkiem łyżeczki soli i cukru waniliowego. Po godzinie, gdy pszenica zmięknie, należy ją ostudzić. Dodać zmielony mak i pozostałe składniki. Wszystko dokładnie wymieszać. Wstawić na noc do lodówki, nich się przetrawi. Następnego dnia przełożyć do ozdobnego naczynia. Można ją udekorować orzechami, migdałami i ew.bitą śmietaną.
Z mojego doświadczenia wynika, że kutia jest z dnia na dzień coraz lepsza, ale niestety..... jest jej coraz mniej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz