niedziela, 11 listopada 2012

Ewa Farna z Wędryni

Po wczorajszym finale "Bitwy na głosy" w TVP 2 chyba każdy w Polsce wie, kto to jest EWA  FARNA.  Zapewne też większość widzów orientuje się, że choć prowadziła ona drużynę z Sosnowca, to na stałe mieszka na Zaolziu w Czechach.
Warto wiedzieć, że Ewa jest Polką, która mieszka z rodzicami w miejscowości Wędrynia, która to w 1918 r po odzyskaniu niepodległości, nie znalazła się jednak w granicach  Polski.
Trudno to zaakceptować, ponieważ wyniki przeprowadzonego w 1910 r spisu  mieszkańców wskazywały jednoznacznie, że było tu 2491 Polaków i tylko 6 Czechów (!). I co ważne również na sąsiednich terenach zdecydowanie przeważali Polacy. Stało się tak, ponieważ w  lipcu 1920 r Polska tocząc ciężkie walki z Bolszewikami, została przyparta do muru i zmuszona do rezygnacji z plebiscytu na tym terenie. Postąpiono tutaj inaczej niż na Górnym Śląsku i na Mazurach, gdzie mieszkańcy mogli decydować o sobie. Na mocy dokonanego arbitrażu, tereny te zostały przekazane Czechosłowacji.
Szczególnie 11 listopada warto o tym pamiętać i docenić także i to, że w 2011 r Ewa była twarzą kampanii "Postaw na Polskość", która miała na celu zachęcenie Polaków, mieszkających  w Czechach do deklarowania podczas spisu powszechnego swej narodowości.
A to, że Farna jest nie tylko rockową wokalistką i ma olbrzymi talent, najlepiej udowadnia ten przepiękny utwór z  koncertu w Teatrze Narodowym  w Pradze.

2 komentarze:

  1. Bardzo się cieszymy, że na drugiej stronie całej Polski jest znana nasza Ewa Farna, i że jest Wam wszystkim sympatyczna i blizka. Naprawdę jest bardzo fajna, skromna, żadnego humoru nie zepsuje. Tak jak i my też lubimy Waszych artystów, jak już kiedyś za komuny chętnie i z wielkim zainteresowaniem słuchaliśmy fal polskiego radia "Trójka" w pobliżu polskich granic, ponieważ u nas w Czechach było tylko radio Stacja gwiazda, którą nazywaliśmy między sobą "Wsciekła stacja gwiazda" (śtvavá stanice hvězda). I do dziś lubimy słuchać takich jak Perfekt, Budka suflera, Manam i dalszych, a szególnie współczesnych Golców z Milówki, która jest właśnie kilka kilometrów od Polsko-Czeskich granic.
    Serdeczne i uprzejme pozdrowienia do sołtysa Piotrka, całego Węgorzewa Koszalińskiego i szerokiej okolicy zasyła członek chóru męskiego GOROL z Jabłonkowa (Jablunkov) z Czech, Czesław Pomykacz z Trzyńca (Třinec), z dodatecznym podziękowaniem za nadzwyczajną troskę o mnie i mojego kolegę Jurka Macury przy zwiedzaniu Kołobrzegu i Pałacu bursztynowego w ramach Festiwalu chórów polonijnych w Koszalinie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czesław dzięki za ten wpis, bo to znaczy, że mój blog przekracza granice. Cieszy mnie, że możemy pogadać jak Polak z Polakiem tym wszystkim na złość, którzy chcieli, aby nie było żadnych kontaktów miedzy nami.
    Zazdroszczę Ci tego wyjazdu do Słowacji na wino, bo to pewnie nie to samo co wyjazd do Czech na piwo ....

    OdpowiedzUsuń