poniedziałek, 3 maja 2010

Koncert na Końcu Świata


Zostaliśmy wrzuceni na głęboką wodę i to w Iwięcinie, które nazywane jest "Wioską Końca Świata".
Ten koncert był zaplanowany już w ubiegłym roku, jako część uroczystości odpustowych.
Zespół miał przygotowany program występu...Miał do wczoraj do 21-ej, kiedy zadzwonił nasz akordeonista i powiadomił mnie, że stan jego matki wymaga niezwłocznej jazdy do Zielonej Góry.
Sytuacja ekstremalna w której nigdy nie byliśmy jako zespół. Śpiewać z akompaniamentem akordeonu i śpiewać bez akompaniamentu to olbrzymia różnica, tym bardziej dla sali pełnej ludzi.Pomyślałem sobie jednak, że jeśli odwołamy występ, to wystawimy Tych Ludzi do wiatru i zostaną z niczym.
Przypomniało mi się też powiedzenie, że to co nas nie zabije to nas wzmocni... i dlatego pojechaliśmy w siódemkę zaśpiewać.

Zespół się sprawdził i tu głęboki ukłon dla mojej załogi, która nie spanikowało, tylko dzielnie stanęła i zaśpiewała 15 utworów a cappella.
Tak sobie myślę, że na dzień przed rozpoczęciem matur w całym kraju, "Złoty Dukat" zdał własny egzamin dojrzałości. Trochę wcześniej niż gdzie indziej, ale to zrozumiałe bo na Końcu Świata, czas przecież może płynąć inaczej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz