sobota, 6 marca 2010

Cień piromana


Ta rzecz wydarzyła się w wrześniu 2003 roku, gdy odbywały się dożynki gminne w Węgorzewie. Po skończonej imprezie komuś było mało (albo za dużo) i podpalił słomę użytą do dekoracji. Ogień sprawnie ugaszono, ale dorodny klon obok świetlicy został opalony. Drzewo dumnie stało nadal, ale z biegiem czasu widać było, że pień jest chory i coraz słabszy.
A dziś z ciężkim sercem zdecydowaliśmy, o jego wycięciu.
Z ciężkim sercem, bo w tym miejscu zaprojektowaliśmy plac zabaw dla najmłodszych dzieci, a pod tym klonem miały stanąć ławki dla rodziców...
Z trzech dorodnych drzew rosnących w jednym rzędzie pozostał jesion i klon, ale brak tego środkowego jest jak brak jedynki w uzębieniu.
A szkoda, bo i teraz na placu zabaw będzie jakoś łyso, a i dla grających w kosza będzie gorzej, bo chcąc trafić do niego, będą musieli rzucać też pod słońce.
Czasami cień przeszłości potrafi wystawić na piekące słońce...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz