wtorek, 27 lipca 2010
Slap
Zanim jeszcze na dobre osiedliłem się i zostałem sołtysem, przez dobrych kilka lat nosiło mnie po świecie nie tylko na nogach, ale też na kajakach. Dzięki nim miałem sporo adrenaliny, na różnych rzekach, w różnych górach Europy.
Dzięki nim poznałem też swoich najlepszych przyjaciół. Takich ludzi o których wiesz, że gdy trzeba to skoczą w nurt rwącej rzeki, aby cię ratować...
Ciekawa sprawa, jak te przyjaźnie są trwałe. Dziś odwożę Zibiego z synem na spływ i uświadamiam sobie, że nasz pierwszy spływ był 25 lat temu. To była Radew i dwa składane kajaki, które przywieźliśmy maluchem z przyczepą...
Slap w terminologi kajakrstwa górskiego oznacza mały wodospad.Rzeka w tym miejscu zwęża się i przyśpiesza, spadając w dół z łoskotem. Jest to miejsce które mi dostarcza zawsze skrajnych emocji. I lęku i pragnienia, aby się z nim zmierzyć.
Myślę, że w naszym życiu też są takie przewężenia czasoprzestrzeni, gdy nurt zdarzeń przyśpiesza i stajemy przed próbą. Sami.
Ważne, aby się nie dać przestraszyć.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz