piątek, 30 lipca 2010

Miodowe lata


Lubczyk, oregano, macierzanka, mięta, szałwia, bazylia, lawenada to zapachy i smaki projektu "Czym pachnie łąka?", który w lipcu realizowały dzieciaki w naszej bibliotece.
Fajnie, że lubią tam przychodzić. Fajnie, że czują się tam jak u siebie.
Kiedyś te zapachy i smaki, będą wspominać jako swoje najlepsze miodowe lata.

czwartek, 29 lipca 2010

Witamy na pokładzie

Czwarty raz spotykamy się na starym cmentarzu, aby dokładnie zinwentaryzować jego zasoby. Brzmi to ładnie, ale w praktyce oznacza targanie i przewożenie granitowych i piaskowcowych pozostałości, które ciężko jest podnieść i przewieźć dalej.
Cieszy mnie najbardziej to, że dziś udało się odkryć kilka płyt, na których zachowały się nazwiska. A wydawało się, że tam już nic nie ma.
Cieszy mnie też, że do naszej trójki doszedł dziś Jakub. Zamieszkał w Węgorzewie z rodziną dopiero dwa tygodnie temu, a już dziś przyszedł pomóc nam w pracy.
Witamy na pokładzie !

wtorek, 27 lipca 2010

Slap


Zanim jeszcze na dobre osiedliłem się i zostałem sołtysem, przez dobrych kilka lat nosiło mnie po świecie nie tylko na nogach, ale też na kajakach. Dzięki nim miałem sporo adrenaliny, na różnych rzekach, w różnych górach Europy.
Dzięki nim poznałem też swoich najlepszych przyjaciół. Takich ludzi o których wiesz, że gdy trzeba to skoczą w nurt rwącej rzeki, aby cię ratować...
Ciekawa sprawa, jak te przyjaźnie są trwałe. Dziś odwożę Zibiego z synem na spływ i uświadamiam sobie, że nasz pierwszy spływ był 25 lat temu. To była Radew i dwa składane kajaki, które przywieźliśmy maluchem z przyczepą...
Slap w terminologi kajakrstwa górskiego oznacza mały wodospad.Rzeka w tym miejscu zwęża się i przyśpiesza, spadając w dół z łoskotem. Jest to miejsce które mi dostarcza zawsze skrajnych emocji. I lęku i pragnienia, aby się z nim zmierzyć.
Myślę, że w naszym życiu też są takie przewężenia czasoprzestrzeni, gdy nurt zdarzeń przyśpiesza i stajemy przed próbą. Sami.
Ważne, aby się nie dać przestraszyć.

czwartek, 22 lipca 2010

Kim był Adolf Mann ?


Dziś drugi dzień przeczesywania rumowiska na starym cmentarzu ewangelickim. Tym razem jest nas już trzech, dołączył do nas Krzysiek Jakubowski. Łatwiej jest podnosić niezwykłe piaskowcowe pnie.Ciekawe ,że większość z nich różni się drobnymi detalami, czego nie dostrzega się od razu.
Największe odkrycie czekało jednak na nas potem. Przy podnoszeniu niepozornej betonowej płyty, naszym oczom ukazał się nieoczekiwanie widok zachowanej na jej spodzie inskrypcji:
Adolf Mann ur.16.10.1852 zm.15.6.1932
Gdy wieczorem z Basią idziemy węgorzewską lipową aleją, zapach oszałamia....
A ja uświadamiam sobie, że ten odkryty przez nas dziś człowiek, musiał być przy tym, jak te lipy były sadzone.
Każdy z nas pragnie, aby po nim coś zostało. I choć nic nie wiemy o Adolfie Mannie, to jednak mam wrażenie, że zostawił nam po sobie ten zapach.

środa, 21 lipca 2010

Pierwszy dzień z Vangerow


Zaczynamy dziś we dwóch z Tomkiem Hajdasem prace nad lapidarium.Przez prawie dwie godziny wydobywamy z ziemi najciekawsze pomniki i zwozimy je obok obelisku.
Czasami praca ta przypomina wykopaliska, bo wiele płyt jest zagrzebanych w ziemi.
Wiele pomników ma potężne granitowe podstawy, które trudno dźwigać.I jeszcze ten potworny upał mimo cienia drzew...

A jutro kolejny dzień, będziemy dalej szukać prawdy o Vangerow i o nas samych...

niedziela, 18 lipca 2010

A to pech


Są różne odmiany pecha.
Można zaparkować pod niewłaściwym drzewem w niewłaściwym czasie.
Tak bywa. To jeszcze nie jest tragedia. Skasowany samochód można odkupić.
Gorzej, gdy ma się pecha do ludzi - skasowanego życia nie można powtórzyć.

piątek, 16 lipca 2010

Prorocze sny

Nie wiem jak to jest, ale zdarza mi się zajrzeć w przyszłość. Pewnych rzeczy nie można przewidzieć, spadają na nas znienacka, a mimo to po kilku lub kilkunastu godzinach symbole ze snu stają się faktem.

Tak było i dziś: o bulwersujących informacjach, które dotarły do mojej świadomości po południu, wiedziałem już w nocy, gdy moja podświadomość odbierała nieprzyjemne symbole.
Problem w tym, że ze snem niewiele można zrobić, klucz do jego rozkodowania, jest dopiero w drodze. Ta specyficzna układanka jest zrozumiała wtedy, gdy fakty się wydarzą.

środa, 14 lipca 2010

Hamakowanie z Bedrzichem


Temperatury wciąż śródziemnomorskie, każdy szuka cienia. Teraz łatwiej zrozumieć dlaczego na południu Europy przerywa się pracę w południe i są 2 lub 3 godziny przerwy.
Hiszpanie i Włosi mają sjestę, a my z Bedrzichem mamy hamakowanie.

wtorek, 13 lipca 2010

Nacjonalizm w sprayu


Wracam z Zabrza do Węgorzewa przez Opolszczyznę i tutaj też natykam się na dwujęzyczne tablice miejscowości tak jak na Zaolziu. Tylko, że tutaj są one polsko-niemieckie, a tam były czesko-polskie.
Sytuacja jest podobna, tam i tu mieszka mniejszość narodowa, ale to niestety nie jedyne podobieństwo. Na długim odcinku drogi od Strzelec do Olesna, wiele tablic ma zamalowane sprayem swoje niemieckie nazwy. To nie głupi żart, ale raczej dowód głupiego nacjonalizmu, który musi boleć Niemca.
Piszę o tym, bo czułem to samo dwa dni wcześniej
, gdy po wjeździe z Polski do Czech zobaczyłem zamazany czerwonym sprayem polski napis Jabłonków....
Nacjonaliści na Zaolziu i na Opolszczyźnie są tacy sami, biorą do ręki ten sam czerwony spray i pokazują co myślą o innych.
Jestem tylko ciekaw czy potrafią pokazać co zrobili dla swoich krajów i czy któryś z nich w święta narodowe polskie lub czeskie wywiesza flagę?

Wątpię.
Do tego trzeba mieć w sobie poczucie dumy, a nie pychy.

niedziela, 11 lipca 2010

Zaolzie


Tuż za granicznym Cieszynem zaczyna się Zaolzie. Dwujęzyczne tablice miejscowości niejednego mogą zaskoczyć, ale to dowód, że obok Czechów mieszkają tu też Polacy.
Lubię tu jeżdzić, bo jednak inaczej niż w Polsce, ale też bardziej serdecznie niż w Czechach.
Nasz przyjaciel Czeslaw zabrał nas do stareńkiego drewnianego kosciółka, gdzie widać jak dzięki kościołowi tutejsi Polacy wciąż są Polakami. Na niezwykłej mszy z czeskim księdzem i polskim śpiewaniem, można poczuć, że kościół nikogo tu nie dzieli. Wręcz przeciwnie przyciąga jednych i drugich, i to ludzi młodych...
Czuć, że wciąż są u siebie i są z tego dumni.

piątek, 9 lipca 2010

Krakowskie wesele


Wszystkim czyni sie wiadomym, że dzis odbędzie się slub Kasi z Krakowa i Michała z Węgorzewa. A,że panna młoda pochodzi ze stolicy Małopolski, a pan młody z Sianowskiej Krainy w Kratkę to zapowiada się ciekawy związek ... który będzie wiele podróżował.

poniedziałek, 5 lipca 2010

Trening czyni mistrza


Trafić w pogodę z festynem, to 25% sukcesu. Dobra organizacja to jakieś 20%. Odpowiednia muzyka 25%, właściwi uczestnicy 30%.
Tym razem impreza wyszła nam na 100%Zaskoczyły wszystkie elementy układanki: występy zespołów na naszej scenie, zaciekły mecz street basket,koncert "Złotego Dukata", ogłoszenie na żywo wyników wyborów prezydenckich, konkurs rzutów wolnych o wędzonego węgorza, taneczna muzyka w ciepłą noc....

Najbardziej cieszy mnie jednak, że w festynie brały udział różne generacje, od małych dzieciaków z rodzicami, do babć i dziadków. To jest zaleta mieszkania w Węgorzewie, tu bawią się wszyscy. Miasto może nam takich zabaw wielopokoleniowych tylko pozazdrośćić.

sobota, 3 lipca 2010

Złoty Dukat na podium !


Właśnie dotarła do mnie informacja, że nasz zespół "Złoty Dukat" zdobył III miejsce na 40 zespołów (!) biorących dziś udział w przeglądzie "Simionalia 2010".
Trud włożony w próby, poszukiwanie ciekawego repertuaru, przygotowanie strojów opłaciło się. Okazuje się, że nowe brzmienie jest w cenie !
Dziękuje tym wszystkim, którzy dziś pomimo upału pojechali do Rosnowa i świetnie zaśpiewali. Dziękuję Ewie Lech, Wandzie Koneckiej, Agacie Maciejewskiej, Agacie Andrzejczyk, Kazimierzowi Dulatowi, Darkowi Kamińskiemu i Tomkowi Wnukowi.

Mamy pierwszy znak, że wybijamy się na tle innych.
....ale najważniejsze, że śpiewanie sprawia nam frajdę!.I aby tak dalej, tego wszystkim życzę.

czwartek, 1 lipca 2010

Zaproszenie na wędzonego węgorza


To już nasz IV-ty Festyn Św.Piotr i Pawła i wreście zapachnie wędzonym węgorzem w Węgorzewie !
Zapraszam na imprezę, a szczególnie na otwarty konkurs rzutów wolnych do kosza, tam właśnie każdy będzie mógł zawalczyć o główną nagrodę, czyli "Złotego Wangorza".

Ryba już jest!
Już czuję jej zapach i smak...