niedziela, 21 kwietnia 2013

Rowerowy ekumenizm

Jest ponoć tak, że mieszkańcy Koszalina i Słupska się nie lubią i że oba miasta z sobą rywalizują.
Postanowiłem sprawdzić na własnej skórze, czy tak jest naprawdę.
Zapakowałem rower na pociąg, aby do Swołowa dojechać nie z koszalińską, a ze słupską ekipą.
Pod słupskim ratuszem zapisałem się bez problemów na listę uczestników stowarzyszenia o dźwięcznej nazwie "Szprycha".
W trasę wyruszyła ponad setka uczestników,
która na najróżniejszych modelach rowerów dotarła na miejsce.
Sekret piękna Swołowa polega na tym , że nic tam się nie zmieniło (i że są ludzie, którzy dbają o to).
Jest też coraz więcej takich ludzi, którzy chcą zanurzyć się w tamten czas.
Nic więc dziwnego, że dziś zjechali tu rowerzyści, nie tylko ze Słupska, ale też z Koszalina, Darłowa, Lęborka i nawet maleńkich Wici.

Przegadałem kilka godzin z poznanymi fajnymi ludźmi i oczywiście nie mogłem sobie odmówić miejscowej kuchni.
Atmosfera była świetna.
Pogoda dopisała.
A ludzie z Koszalina i Słupska ?
Wymieszali się na trasie i zapanował prawdziwy "rowerowy ekumenizm"




2 komentarze:

  1. Godzinne wzmagania podczas jazdy pod wiatr, wynagrodziła nam wspaniała atmosfera w gronie fanów rowerowych eskapad gdy już dotarliśmy do celu. Mile wspominamy nowo zawarte znajomości oraz długie rozmowy i wymianę doświadczeń z wielu dziedzin naszych działalności, serdecznie pozdrawiamy Pana Piotra (aktywnego Sołtysa z Węgorzewa ) oraz szerokie grono jego znajomych. Mamy nadzieję że to dopiero początek naszej znajomości i w pełni popieramy jego motto :"Być wolnym, to być sobą u siebie"….. życzymy sukcesów i pozdrawiamy wszystkich.
    Bogusław Strack
    Wicie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nazywam to "instynktem wędrowca na szlaku", gdy spotyka się właściwych ludzi we właściwym miejscu, choć się tego nie planowało.
      A Wicie lubię teraz jeszcze bardziej.
      Do zobaczenia :)

      Usuń