Miesiąc temu kupiłem pianino. Było porysowane i poobijane z forniru. Pełne kurzu i pajęczyn...
A przecież 25 lat temu ta "Legnica" była rarytasem, po który trzeba było stać w kolejkach przed sklepem muzycznym w .... Wałbrzychu. Instrument wraz z właścicielką odbył długą drogę na drugi koniec Polski do Cewlina pod Koszalinem.
I co z tego, skoro od wielu lat nikt już na nim nie chciał grać.
W takim stanie nie miało sensu brać go do domu, więc najpierw trafiło do renowacji w Bielkowie.
Tak wygląda dziś, gdy słońce w Węgorzewie spojrzało na nie pierwszy raz.
Nie zagrało jeszcze ani razu.
Ciągle czeka na swą randkę ze stroicielem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz