poniedziałek, 1 listopada 2010

Trzydziestu z Węgorzewa


Rok temu pewnie bym napisał "Trzydziestu z Vangerow", bo to przecież poniemiecki pomnik, ale świadomie wybrałem Węgorzewo, bo coś się jednak wydarzyło...

Najpierw jednak kilka słów o pomniku. Mało kto u nas potrafi właściwie odgadnąć jego przesłanie. Litery się zatarły i pokryły nalotem, jednak przy wnikliwszej analizie widać na nim daty 1914 - 1918, a pod spodem wyryte nazwiska. Pomnik ten zapewne został ustawiony w 1928, w 10 rocznicę zakończenia I Wojny Światowej. Powstawały one wtedy w miastach i wioskach nie tylko Niemiec, sam widziałem ich wiele we Francji. Stawianie ich było powszechne, bo niemal z każdej wioski były ofiary.
Tych z Węgorzewa było trzydziestu. Trzydziestu rekrutów, młodych mężczyzn, których groby są gdzieś na polach Francji, Belgii, Rosji i Ukrainy.
Awersja do niemieckich żołnierzy zrodziła się podczas II wojny i dlatego mało kto przypomina, że w I wojnie polscy legioniści Piłsudskiego walczyli jako sojusznicy wojsk austryjackich i niemieckich!
Tak sobie myślę, że od momentu, gdy polscy mieszkańcy Węgorzewa przywrócili pamięć o tym pomniku, i w miejscu tym znów można godnie uczcić ofiary I wojny, to zaczęliśmy proces leczenia pamięci. Przez wiele lat wybieraliśmy milczenie, ale teraz już nie musimy. Jeśli chcemy mieć zdrową tożsamość, to nie możemy się bać przeszłości. I choć tych trzydziestu żołnierzy urodziło się w Vangerow, to myślę, że wreszcie udało się nam znaleźć dla nich miejsce w polskim Węgorzewie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz