Jestem wnukiem legionisty ...
Sto lat temu 5 lipca 1916 r mój dziadek Jan Galiciński żołnierz II Brygady Legionów Polskich brał udział w bitwie pod Kostiuchnówką. Była to największa polska bitwa I Wojny Światowej, gdzie obok siebie wałczyły razem I, II i III Brygada powstrzymujące przez 3 dni natarcie wojsk rosyjskich na tzw. Polską Górę.
Mam w ręce suchy wyciąg ewidencyjny z Archiwum Wojskowego, który nie oddaje tego co się zdarzyło.
"Galiciński Jan dnia 27 maja 1916 r odszedł na front do 3.pp.5.komp."
Marian Porwit tak opisał dzień 5 lipca 1916 r:
"Obsadzanie pozycji na Polskiej Górze odbywało się w najstraszliwszych warunkach. Huragan nieprzyjacielskiego ognia doszedł do zenitu.Rozumiejąc ważność tych pozycji, Moskale zasypywali je wprost potokiem kul, żelaza, raz koło razu wywracali ziemię potężnymi granatami. Huk wystrzałów i pękających z łomotem granatów ogłuszał, słupy piasku, wystrzelające w górę, oślepiały. Ponad tym zaś wszystkim niemożliwy skwar słoneczny."
W trwającej 3 dni bitwie zginęło lub zostało rannych 2000 legionistów. A straty 3. pułku piechoty, gdzie służył Jan Galiciński dochodziły nawet do 50% stanu osobowego.
Jan Galiciński przeżył, choć został ranny.
Po wojnie ożenił się w 1926 r i założył rodzinę.
Urodziły mu się dwie córki: Jadwiga i Wanda.
Jego geny noszę ja.
Wnuk legionisty.
Maryla Rodowicz śpiewała"tylko koni koni brak...." a u Ciebie Piotrze geny te same tylko wąsów brak.
OdpowiedzUsuńEtap wąsów i brody już mam za sobą 😊
Usuń