Nie byłem w egipskiej Hurgadzie i nie byłem też na Kanarach...
Całą Wielkanoc spędziłem we Lwowie !
Iść tak po prostu (!!!) z koszyczkiem święconki lwowskimi ulicami do polskiej katedry - uczucie niezwykłe.
Katedra lwowska (kilka kroków od Starego Rynku) jest wciąż naszym kościołem i to tam święciliśmy pokarmy wśród tutejszych Polaków.
Móc śpiewać po polsku podczas Drogi Krzyżowej, idąc lwowskimi ulicami - dla mnie - bezcenne !
W liczącym 770 tys mieszkańców ukraińskim Lwowie, Polacy obecnie to tylko 4 % ludności - do 1939 r Polacy dominowali i stanowili 67 %.
Mój przepis na sukces: serwetka polska, jajka ukraińskie, barwniki polskie, pascha ukraińska, baranek polski, koszyczek lwowski ...
Wycieczka do Lwowa na Wielkanoc...
OdpowiedzUsuńA Jerzy Masior jeszcze niedawno w wierszu pisał:
"Chciałbym do Lwowa na Wielkanoc
ale nie pojadę
ludzie tam milczą
dzwony milczą
cisza tam milczy..."
Nie znałem tego wiersza ...
UsuńDzwony już nie milczą. Słyszałem jak biły o północy z soboty na niedzielę.
I choć to teraz w większości cerkwie grekokatolików, to fakt, że znów je słychać, budzi nadzieję.
Wielkanoc dla mnie we Lwowie ma bardzo symboliczne znaczenie, bo jest namacalnym Zmartwychwstaniem, tego czego miało już nie być.