czwartek, 24 kwietnia 2014

Moja Wielkanoc we Lwowie

Wróciłem późno w nocy, po 16 godzinach podróży ... 
Nie byłem w egipskiej Hurgadzie i nie byłem też na Kanarach... 
Całą Wielkanoc spędziłem we Lwowie !
Iść tak po prostu (!!!) z koszyczkiem święconki lwowskimi ulicami do polskiej katedry - uczucie niezwykłe.
Katedra lwowska (kilka kroków od Starego Rynku) jest wciąż naszym kościołem i to tam święciliśmy pokarmy wśród tutejszych Polaków.

Móc śpiewać po polsku podczas Drogi Krzyżowej, idąc lwowskimi ulicami - dla mnie - bezcenne !

W liczącym 770 tys mieszkańców ukraińskim Lwowie, Polacy obecnie to tylko 4 % ludności - do 1939 r Polacy dominowali i stanowili 67 %. 
Oprócz katedry Polaków można też spotkać w parafii św. Marii Magdaleny -Niedziela Wielkanocna.
Mój przepis na  sukces: serwetka polska, jajka ukraińskie, barwniki polskie, pascha ukraińska, baranek polski, koszyczek lwowski ...


2 komentarze:

  1. Wycieczka do Lwowa na Wielkanoc...
    A Jerzy Masior jeszcze niedawno w wierszu pisał:
    "Chciałbym do Lwowa na Wielkanoc
    ale nie pojadę
    ludzie tam milczą
    dzwony milczą
    cisza tam milczy..."

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znałem tego wiersza ...
      Dzwony już nie milczą. Słyszałem jak biły o północy z soboty na niedzielę.
      I choć to teraz w większości cerkwie grekokatolików, to fakt, że znów je słychać, budzi nadzieję.
      Wielkanoc dla mnie we Lwowie ma bardzo symboliczne znaczenie, bo jest namacalnym Zmartwychwstaniem, tego czego miało już nie być.

      Usuń