Od przedwczoraj wciąż czuję w sobie emocjonalny koncentrat, jaki zostawiła we mnie "Róża".Trudno mi opisać i ponazywać te wszystkie emocje, które zostawia ten film w człowieku...
Początek filmu zaczynjący się latem 1945 na Mazurach, niesie nadzieję tym którzy przeżyli, że to co najgorsze już za nimi. Niestety między wojną a normalnym życiem, jest jeszcze "powojnie" - czas i bandytów, i oprawców w polskich lub sowieckich mundurach...
Ten czas to biała plama w historii tysięcy wsi i miasteczek Pomorza, Warmii, Dolnego Śląska, Opolszczyzny i Mazur. Mieszkańcy każdego z nich zapewne doświadczyli tej samej traumy, często niezależnie od tego, czy byli to Niemcy, czy też mówiący po polsku Mazurzy lub Ślązacy.
Podziwiam reżysera Wojtka Smarzowskiego, który potrafił zajrzeć w serca ludzi, po których pozostały tylko wyblakłe fotografie ...
Piotrze
OdpowiedzUsuńMoze Cie to zaskoczy ale w miniona niedziele obejrzalem Roze w gdanskiej Krewetce. Slyszalem kilka wypowiedzi w polskiej tv i wystarczajaco mnie zaintrygowaly by zdecydowac sie na kupno biletu do kina. Musze przyznac ze film zrobil na mnie bardzo dobre wrazenie! Doskonaly scenariusz, swietna rezyseria i montaz, aktorstwo oszczedne wrecz powsciagliwe. No coz, kawalek dobrego kina. Tematyka filmu wzbudzajaca wiele emocji choc juz tyle lat minelo od tamtych czasow. Dlugo jednakowoz musielismy czekac na ten film. Mam wrazenie, ze polskie kino siegajac do kart historii wymazanych z podercznikow w czasach naszej edukacji, znajduje tematy wazne, poruszajce. Choc brutalna to jednak dobra lekcja historii dla mlodego widza. Dla mnie osobiscie silne przezycie. Jestem pelen uznania dla rezysera i calej jego ekipy.
Smarzowski jest z filmu na film coraz lepszy... "Wesele"...."Dom zły"..."Róża"...aż strach pomyśleć, co może jeszcze nakręcić.
OdpowiedzUsuńPrzypomina mi trochę Polańskiego z dynamiką jego talentu. Jeśli tak dalej będzie się rozwijał, to może zajść bardzo daleko...