piątek, 11 listopada 2011

Karły i Olbrzym

Z zażenowaniem oglądam relacje telewizji, które relacjonują na żywo zamieszki w Warszawie. Głupotą jest relacjonować bandyckie ustawki pseudopatriotów, którzy zawłaszczają flagę narodową do robienia zadymy. Lepiej byłoby nie posyłać tam wozów transmisyjnych, bo to tylko ich nobilituje i nagłaśnia. Lepiej zostawić to policji, a ten ukradziony czas antenowy spożytkować na wydobycie z zapomnienia ludzi, którzy swym życiem pokazali czym jest prawdziwy patriotyzm.

Dziś prawie nikt nie wspomina profesora Mieczysława Gębarowicza, ostatniego dyrektora Zakładu Narodowego Ossolińskich we Lwowie, a szkoda, bo człowiek ten to prawdziwy Olbrzym. 
Profesor Gębarowicz poświęcił się ratowaniu polskich dzieł kultury, które pozostały we Lwowie podczas wojny. Przed wkroczeniem Sowietów do Lwowa udało mu się oszukać Niemców i ewakuować do Krakowa dwa wagony najcenniejszych dokumentów. Wśród nich były:
-rękopis "Pana Tadeusza" Adama Mickiewicza, rękopisy "Lilli Wenedy" i "Mazepy" Juliusza Słowackiego, rękopisy "Zemsty" i "Ślubów Panieńskich" Aleksandra Fredry, rękopis "Potopu" Henryka Sienkiewicza, rękopis "Chłopów" Władysława Reymonta oraz rękopisy Kraszewskiego, Żeromskiego, Kasprowicza, Krasickiego i wiele innych.
Dodatkowo uratował szczególnie drażliwe dla Rosjan płótna Jana Matejki "Rejtan", "Batory pod Pskowem" i "Unia Lubelska"


Ossolineum - Lwów


Po 1945 r nie wyjechał do Polski, gdzie czekała na
niego Katedra Historii Sztuki na Uniwersytecie Jagielońskim w Krakowie. Został świadomie we Lwowie, by katalogować dalej polskie zbiory z myślą o ich odzyskaniu przez Polskę. Dzięki jego uwagom odzyskaliśmy:
- 53 obrazy Jana Matejki ( z 93 we Lwowie), 26 obrazów i grafik Artura Grottgera (z 66), 12 akwareli Juliusza Kossaka (z 58), 4 obrazy Jana Stanisławskiego (z 24), 2 pastele Stanisława Wyspiańskiego (z 68), 8 obrazów Jacka Malczewskiego (z 58), 4 akwarele Piotra Michałowskiego (z 41), 3 obrazy Marcella Bacciarellego (z 7) i wiele innych.

Nie przestraszył się wywózki na Syberię. Został szeregowym pracownikiem biblioteki dawnego Ossolinemu, skąd został w 1950 r definitywnie wyrzucony. Sowieci w 1962 r "wspaniałomyślnie" ustanowili go starszym pracownikiem naukowym, po czym w 1968 karnie odebrali mu prawo publikacji i wysłali na emeryturę.Zmarł we Lwowie w 1984r 

Spoczywa na Łyczkowie, ale na jego grób nie trafiają wycieczki, bo w turystycznych przewodnikach nie ma śladu po nim.
Ślad po nim jest w polskich muzeach, galeriach i bibliotekach. Ślad Olbrzyma, który wykonał potężną pracę dla Polski.

4 komentarze:

  1. Piotrze,
    Jakie to smutne kiedy pamiec zanika o takich bohaterach, gdy ich groby spowija mgla zapomnienia. Jak sadze, nie jest to odosobniony przypadek i mysle, ze powinnismy zadbac o to by takie Olbrzymy przywrocic pamieci potomnym i uzupelnic lekcje historii w szkolach o ich zyciorysy. Piotrze! jestes przeciez z wyksztalcenia nauczycielem hostorii... !?

    OdpowiedzUsuń
  2. W kontekście Pana notatki przypominają mi się słowa "Tryptyku rzymskiego" Jana Pawła II — „Oto przechodzą pokolenia…”. " Przechodzą i odchodzą. Przemija oblicze ziemi. I my przemijamy, szybciej, niż nam się wydaje. Czymże za pięć lat będą dzisiejsze spory. Ilu — tych z pierwszych stron gazet i tych z najbliższych ulic — już wśród nas zabraknie. I co zostanie — dobro, które zasialiśmy, czy złość i gniew, którym zatruliśmy świat wokół? ".
    Wie Pan, moim zdaniem do Prof. Mieczysława Gębarowicza pasuje określenie człowiek o pięknej postawie moralnej, czy "Olbrzym " ? Z licznych opowieści o Profesorze, które są mi znane wyłania się obraz człowieka, który poświęcił się idei. To piękna postać pełna szacunku dla drugiego człowieka niezależnie od poglądów, uczynna a przede wszystkim niezmienna i wytrwała w swoich poglądach. We Lwowie był Profesor postacią znaną i trudno należycie ocenić Jego wielką rolę w tamtym środowisku. Wartości, które wniósł do naszej historii, przetrwają, nie tylko ze względu na wielki dorobek naukowy, ale też poprzez postawę Profesora, bezkompromisowość i niezłomność Jego ducha. I właśnie ta Jego postawa jest chyba najistotniejsza. Postawa całego życia, którą dowiódł, ze mimo niszczenia kultury i dorobku stuleci, zniewalania ludzi i prób podporządkowania ich wschodniemu niewolnictwu, nie sposób wydrzeć człowiekowi wolnemu tego, co ma w sercu i w duszy. To właśnie, moim zdaniem, reprezentował Profesor Mieczysław Gębarowicz całym sobą, swoim niezwykle silnym, nieugiętym i szlachetnym charakterem - w obcym otoczeniu, w okupowanym powojennym Lwowie. Był tam autorytetem, przykładem i wzorem dla całego środowiska, choć przede wszystkim dla Polaków, którzy znaleźli się tam w mniejszości. Siła wewnętrzna, a równocześnie niesłychanie wysoka kultura osobista tego człowieka, robiła na otoczeniu - i to nie tylko polskim - ogromne wrażenie.

    P.S.
    Przykro mi... boleję na tym ... ,że cmentarz weteranów OUN - UPA oraz pomnik ku czci Dywizji SS 'Galizien' jest usytuowany u podnóża nekropolii Orląt Lwowskich... Boleję nad tym ,że
    na pomniku pomordowanych w Wąwozie Wuleckim Profesorów ( mimo że pomnik ten odsłonili mer Lwowa i prezydent Wrocławia) nie ma napisu, komu jest poświęcony. Co ciekawe pytany o to na konferencji prasowej prezydent Dutkiewicz odpowiedział " bardzo dyplomatycznie”, że nie ustalono jeszcze wspólnego napisu. Wiele to mówi o relacjach polsko - ukraińskich w kotekście historii XX wieku.

    OdpowiedzUsuń
  3. cd...
    Jako historykowi polecam Panu Panie Piotrze artukł pod tym adresm, o wielkim przyjacielu Profesora M. Gębarowicza ks. prof. Henryku Mosingu - mieszkającym we Lwowie prawie do końca życia ... Serdecznie pozdrawiam i dziękuję , jak zawsze za arcyciekawe chwile :)))

    http://www.niedziela.pl/artykul_w_niedzieli.php?doc=nd200008&nr=18

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję za ciekawy komentarz.
    Artykuł przeczytałem i muszę się przyznać, że utwierdził mnie w postanowieniu, aby zakupić książkę "Zostali we Lwowie" Anny Fostanch-Stupnickiej.
    Zaraz składam zamówienie:)

    OdpowiedzUsuń