niedziela, 9 października 2011
Obowiązek czy przywilej ?
Tak sobie myślę, że nie cenimy naszej wolności, bo to co mamy, uważamy za rzecz oczywistą.
Epatowanie zaś w podczas wyborów określeniem obowiązek obywatelski przemawia tylko do nielicznych, a dla zbyt wielu jest zupełnie obojętne.
Wczoraj obejrzałem w kinie "1920 Bitwę Warszawską" i po tym co zobaczyłem mam świadomość tego, że my Polacy jesteśmy jednak szczęściarzami, bo uratowaliśmy swój kraj od zostania sowiecką republiką. A przecież wtedy niewiele brakowało, żeby utracić niepodległość.
Nam dziś trudno uzmysłowić sobie do czego byli zdolni bolszewicy.
Bo trudno wyobrazić sobie np. Warszawę z zamkniętymi kościołami lub pomnik Lenina w miejscu Kolumny Zygmunta.
Mi jest łatwiej to sobie wyobrazić, bo jeszcze tydzień temu byłem we Lwowie i widziałem polskie kościoły zamknięte po II Wojnie Światowej na ponad 40 lat. A w największym z nich, pięknym kościele i klasztorze dominikanów urządzono .... muzeum ateizmu.
I tu pytanie:
Jeśli Sowieci potrafili robić takie rzeczy po zajęciu Lwowa w 1945 r, to do czego byli zdolni w 1920, gdyby zajęli i utrzymali Kraków, Warszawę lub Częstochowę ?
Dlatego pójście na wybory nie uważam za swój obowiązek, ale raczej za przywilej, który cenię, bo jest wiele wart.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz