Jestesmy we Lwowie juz czwarty dzien, ale troche to trwalo, zanim znalazlem tu cafe-internet (ale niestety nie wiem jak sie wlacza polskie znaki).
Miasto zaskakuje mnie swym bogactwem architektury i.... turystycznym spokojem. Jesienia nie ma tu takiego natloku wycieczek jak w Polsce i mozna poczuc sie swobodnie. To miasto zyje inaczej niz nasze centra turystyczne takie jak Wroclaw, Gdansk, czy Krakow. Nie ma tylu knajpek, nie ma takiej ilosci bankow i sklepow, ale to wcale nie przeszkadza, wrecz przeciwnie....
W tutejszych lokalach sa zawsze miejsca i nie trzeba kupowac biletow, zeby posluchac np. jazzu...
Jesli jednak ma sie ochote kupic bilet to koniecznie trzeba go kupic do Lwowskiej Opery.
Dzis wieczorem wybieramy sie wlasnie tam, aby zobaczyc z bliska jaka jest ta polska perla, ktora nie ustepuje operom Wiednia i Paryza.
.....i dlatego jadac do Lwowa warto miec ze soba .....krawat
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz