W dobrych pełnorolnych czasach, gdy wieś była wsią. Gdy trzymano zwierzęta, gdy orano i siano, miała wspólnota mieszkańców Węgorzewa, również maszyny rolnicze do użytku wspólnego. Słyszałem o tym w opowieściach pełnych nostalgii, no ale niestety, rolnicy się wykruszyli, a następcy wsiedli w samochody i poszukali pracy gdzie indziej.
Coś tam jednak zostało jeszcze i bardzo dobrze, bo wieś to ma być wieś, a nie jakieś ugory czy daczowiska. Dlatego z dumą donoszę, że Rada Sołecka z sołtysem rozpatrywała problem siewnika wiejskiego, który odnalazł się cudownie w kwietniu. Siewnik pochodzący z roku 1984, był uszkodzony i niekompletny, i dlatego postanowiono go sprzedać. Pomysł ten poddaliśmy pod głosowanie, które (głosami: 6 - za, 0 - przeciw,1- wstrzymał się), upoważniło mnie do odsprzedaniu go po cenie złomu Panu Michałowi , który postanowił go wyremontować i używać.
Policzmy zatem (jak w reklamie Mastercard) koszty:
-zbieranie głosów - 3 dni
-cena siewnika - 290 zł
-widok obsianych pól - bezcenny
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz