W "spadku" po mojej poprzedniczce, dostałem pieczątkę, starą tabliczkę z napisem "Sołtys" i ... żelazną kasetę!
Sięgam po nią cztery razy do roku, wtedy gdy wyruszam do świetlicy wiejskiej kasować podatki od nieruchomości położonych na terenie Węgorzewa. Dziś był pierwszy taki dzień, następne będą 15 maja, 15 września i 15 listopada.
Ten przywilej zbierania czynszów przez sołtysów jest niezwykle stary, bo pojawia się już w średniowieczu wraz z urzędem sołtysa w wioskach lokowanych na prawie niemieckim. Ciekawe, że w ciągu 800, 700 lat zmieniły się garnice, ustroje, wyznania, wszystko - a sołtysi wciąż robią swoje!
Po trzech latach urzędowania i ja niezłą mam wprawą. Wypisywani pokwitowań idzie tak sprawnie (to już 13-ty raz !), aż trudno mi uwierzyć w emocje, które powodowały kiedyś, że zasychało mi w gadle.
I tak powoli żelazna kaseta zapełniła się podatkami, które jutro jak za feudalnych czasów zawiozę do zamku .... tzn. do ratusza oczywiście !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz