sobota, 12 grudnia 2009

Pigwówka z Węgorzewa


Mieszkając na wsi warto mieć sad, a jeszcze lepiej mieć tuż obok sąsiada, który ma pszczoły (dzięki P.Janku !) Ten mój jest niepozorny, raptem jakiś czterdzieści niedużych drzewek wszystkiego po trochu. Najwięcej jabłek, kilka gruszek, czereśni, kilka śliewk, kilka wiśni i dwa pigwowce...
Wszystko to sobie rośnie po cichu i nagle wybucha w maju przepiękną urodą, jak panna młoda w dzień ślubu. Jedne po drugich otwierają się pąki i tą część ogrodu wypełnia biel, i zapach ich kawiatów.
Sielanka.ALE...
niestety jedna mroźna noc i po zabawie
.

Taki jest mikroklimat Węgorzewa, tutaj jest zawsza zimniej niż w odległym o 10 km Koszalinie i przymrozki potrafią namieszać.
W ubiegłym roku postanowiłem z tym walczyć. Przygotowałem w sadzie słomę na ogniska, spodziewając się mrozu. Ustawiłem budzik na 3.15, aby być gotowym, gdy wstałem temp. w sadzie wskazywała -7 stopni C, a na tarsie przy domu - 1 stopień C, coś niesamowitego na dystansie 40 metrów !!!
Walczyłem z mrozem paląc ogniska i zadymiając cześć sadu do świtu i dalej, aż słońce zaczęło topić szron.
Na jesieni zebrałem jednak kilka skrzynek jabłek z rzędów,o które walczyłem.
A w tym roku ? nie mam żadnych owoców. Wszystko zabrał mróz, który przyszedł perfidnie tuż po tzw. zimnej Zośce, czyli po 15 maja, gdy już nie powinno go być. A jednak przechytrzył mnie !
Jedyny pożytek jaki mam naprawdę z owoców, pochodzi z małego, niepozornego krzaczka, który rośnie przy tarasie. Na jesieni, w listopadzie zbieram z niego ok. kilograma twardych żółtych owoców, ciut większych niż orzech włoski.
Ten krzew to PIGWA, one jedna mnie nie zawodzi. Rok do roku cierpliwie owocuje.
Dzięki niej co roku ok 17 listopada, nastawiam PIGWÓWKĘ.
Nalewka jest świetna, choć pewnie byłaby lepsza, gdyby postała kilka lat.
Bo przecież w domu na wsi powinna być nalewka, tylko jak to zrobić, aby starczyła dla wszystkich gości?
Tak myślę sobie siedząć w kuchni i doprawiając nalewkę, łuskam sobie i pogryzam włoskie orzechy, które przywiozłem z Parzynowa od Kazia, z Wielkopolski. Z tej parafii wywodzą się moi pradziadkowie...
No właśnie, świetny smak ma przecież nalewka na zielonych orzechach włoskich.
BINGO! A więc do dzieła !
Jest już po raz czwarty Pigwówka z Węgorzewa, to czas na Orzechówkę z Parzynowa, tu owoców nie zabraknie !

2 komentarze:

  1. jestem mieszkancem wegorzewa i bardzo lubie miod.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pomorzanin z wyboru hahahaha xD
    niedługo Węgorzewo będzie drugie Las Vegas- Kryminalne zagadki Kłobucha xDxD

    OdpowiedzUsuń